Dzień 4, piątek, 7. lipca |
czyli wesoły dzionek w Sarbinowie spędzony na nicnierobieniu, odwiedzaniu znajomych i
regenerowaniu nóg tudzież odkrywaniu miejscowego folkloru
|
Okolice Sarbinowa |
 |
 |
Pomyślne tymbarkowe wóżby |
 |
 |
Dzień ogólnie rzecz biorąc mglisty |
 |
Temperatura wody mało zachęcająca |
 |
Można za to miło przejść się bulwarem |
 |
lub pobawić się na plaży |
 |
 |
Rowerki niestety też czasem trzeba naprawiać |
 |
A żadne miejsce nie jest złe, żeby rozegrać partyjkę go |
 |
|
Dzień 5, sobota, 8. lipca |
 |
Po tradycyjnym śniadaniu na trawce |
 |
i pożegnaniu się z Sarbinowem |
 |
 |
ruszamy dalej |
 |
Zabytkowy kościółek w Osiekach to nienajgorsze miejsce na drugie śniadanie |
 |
Darłowo i Bartek |
 |
Ta sama uliczka od drugiej strony |
 |
Postój w Darłowie nie tylko na oglądanie miasta |
 |
(sprzęt bywa zawodny)
Latarnia morska w Darłówku - niestety tylko z zewnątrz |
 |
Każdy sobie radzi z falami jak może |
 |
Planowanie dalszej trasy w warunkach polowych |
 |
Malownicza droga z Darłówka do Wici |
 |
 |
 |
 |
 |
 |
|
Dzień 6, niedziela, 9. lipca |
 |
Miejsce ostatniego noclegu |
 |
Jarosławiec:
latarnia morska |
 |
Bartek z widokiem na miasto |
 |
i lokalne osobliwości |
 |
Urocza parka napotkana w jednej z przydrożnych wsi |
 |
Latarnia morska w Ustce |
 |
obowiązkowy widok na miato (z Bartkiem) |
 |
oraz dzikie tłumy na plaży (tu, jak widać, woda w morzu już ciepła) |
 |
Kochane rowerki podczas gdy my jemy lody grając w karty |
 |
Ustka mi się naprawdę bardzo podoba,
za dnia |
 |
 |
jak i nocą |
 |
 |
 |
2 Comments:
zdjęcia kradną duszę... dusze?
A Pobierowo mi się akurat bardzo podobało.
Post a Comment
<< Home