Monday, July 17, 2006

Na dwóch kółkach brzegiem Bałtyku 4-6

Dzień 4, piątek, 7. lipca
czyli wesoły dzionek w Sarbinowie spędzony na nicnierobieniu, odwiedzaniu znajomych i regenerowaniu nóg tudzież odkrywaniu miejscowego folkloru

Okolice Sarbinowa
Pomyślne tymbarkowe wóżby
Dzień ogólnie rzecz biorąc mglisty
Temperatura wody mało zachęcająca
Można za to miło przejść się bulwarem
lub pobawić się na plaży
Rowerki niestety też czasem trzeba naprawiać
A żadne miejsce nie jest złe, żeby rozegrać partyjkę go


Dzień 5, sobota, 8. lipca
Po tradycyjnym śniadaniu na trawce
i pożegnaniu się z Sarbinowem
ruszamy dalej
Zabytkowy kościółek w Osiekach to nienajgorsze miejsce na drugie śniadanie
Darłowo i Bartek
Ta sama uliczka od drugiej strony
Postój w Darłowie nie tylko na oglądanie miasta
(sprzęt bywa zawodny)

Latarnia morska w Darłówku - niestety tylko z zewnątrz
Każdy sobie radzi z falami jak może
Planowanie dalszej trasy w warunkach polowych
Malownicza droga z Darłówka do Wici


Dzień 6, niedziela, 9. lipca
Miejsce ostatniego noclegu
Jarosławiec:
latarnia morska
Bartek z widokiem na miasto
i lokalne osobliwości
Urocza parka napotkana w jednej z przydrożnych wsi
Latarnia morska w Ustce
obowiązkowy widok na miato (z Bartkiem)
oraz dzikie tłumy na plaży (tu, jak widać, woda w morzu już ciepła)
Kochane rowerki podczas gdy my jemy lody grając w karty
Ustka mi się naprawdę bardzo podoba,
za dnia
jak i nocą

Labels: ,

2 Comments:

Blogger mor said...

zdjęcia kradną duszę... dusze?

7/17/2006 6:27 PM  
Blogger Milka said...

A Pobierowo mi się akurat bardzo podobało.

7/29/2006 9:28 AM  

Post a Comment

<< Home